Czym jest moja rzeźba?

 

Zmaganie z materią, kształtowanie brył, jest dla mnie fascynującą próbą uchwycenia tego, co jest rzeczywistością duchową w ramy materii. Moja perspektywa rzeźbiarza jest więc pytaniem: jak zawrzeć L o g o s w grudach gliny? Rzeźba jest w moim pojęciu próbą tragiczną, próbą Syzyfa, by połączyć to, czego człowiek nie może w pełni połączyć, ani w pełni zrozumieć. Jest odzwierciedleniem tego czym jest człowiek, który w dramatyczny i tajemniczy sposób łączy w sobie ducha i materię. Moim celem jest samo dążenie, zmaganie, zadawanie pytań - Picasso mówił: ja nie pytam, ja odpowiadam; w mojej rzeźbie nie odpowiadam, ja pytam i kładę poprzez rzeźbę przed tobą-odbiorcą pytania najbardziej podstawowe dla kondycji człowieka - możesz odpowiedzieć, możesz pytać dalej... Zatem wszystkie te bryły, które kształtuję na obraz i podobieństwo myśli, idei, i postrzegania świata ma na celu utrwalenie, zmaterializowanie ich i przekazanie ich innym, ma na celu spotkanie.

 

 

Poniższe zdania są fragmentami eseju pt. "Spotkanie", który napisałem w 2014 roku:

 

 

(…)

 

   Kamień, zwłaszcza tak twardy jak granit, jak żaden inny materiał przypomina odrębną osobowość, ponieważ wydaje się, jakby posiadał własną wolę. Muszę i chcę pozostawić miejsce na tę wolę materii, z którą współtworzę. Ja posiadam swoją wersję bryły, którą poprzez odjęcie niepotrzebnego materiału chcę w prowadzić w życie.

   Kamień dąży do syntezy. Gdyby mu pozwolić, niechybnie pozostałby wtulony w zbocze matczynej góry. Gdyby tylko mógł, pozostałby w formie wyciętego już bloku. Gdyby tylko mógł, istniałby dalej zamknięty poza czasem, niewyodrębniony. Tymczasem dochodzi do naszego spotkania, spotkania dwóch światów.

    Dwadzieścia trzy lata po moich narodzinach i prawie trzysta milionów lat po utworzeniu się skał masywu strzegomskiego, w okolicach polskich gór Sudeckich. Dwieście dziewięćdziesiąt milionów lat! Byłeś świadkiem rodzenia się ziemi! Czy widziałeś rękę Stwórcy, oddzielającego światło od ciemności? Czy widziałeś jak oddzielał wody pod sklepieniem od tych ponad nim? Czy widziałeś początek roślin i istot żywych? Czy byłeś świadkiem pierwszych działań człowieka na podobieństwo Stwórcy – czy widziałeś początki kultury?  Staję przed Tobą, z narzędziem w ręku, by włączyć Cię w ten obszar kultury. Czy słyszałeś, kiedy Adam wywoływał stworzenia z obszaru nieświadomości, nadając im imiona? Dziś nazywam ciebie imieniem, określając na nowo twoje przeznaczenie...

 

(…)

 

   Człowiek jednak do pewnego tylko stopnia może wyjaśnić pochodzenie form w kulturze. Czy może poddać je wartościowaniu? Od zarania dziejów określa to, co piękne, według różnych kryteriów. Czy może stwierdzić obiektywnie, że któraś epoka bardziej zbliżyła się do piękna, a inna mniej?

   Gdybym zapytał o to, co z pięknem kojarzy się rzeźbiarzowi greckiemu epoki klasycznej, odpowiedziałby jednym słowem: harmonia. Gdybym mógł zapytać o to twórców katedry z Reims, wskazaliby mi zapewne ogromne połacie witraży zdobiących świątynię, a ja zrozumiałbym, że piękno widzą w Bogu uosobionym w świetle.

   Przechadzając się po którymś z paryskich placów czasów Rewolucji Francuskiej, tak zadanym pytaniem mógłbym sprowokować kłótnię klasyka z romantykiem o to, czy piękno mieści się bardziej w geniuszu ludzkiego umysłu, czy też bliżej mu do wzniosłości ludzkich uczuć. 

   Wszystkie epoki zadziwiają bogactwem wspaniałych form, nie ważyłbym się stwierdzić, której bliżej do ideału. A jednak wciąż szuka człowiek odpowiedzi ostatecznej, tej właściwej. Trzeba szukać poza czasem, pytać tych, którzy nie są zaplątani w dzieje, którzy stoją przed wrotami dziejów, dzierżąc w dłoniach początek łańcucha historii i kultury. Zapytam więc za poetą, „człowieka wiecznego” – Prometeusza Adama, „ Cóż wiesz o pięknem? – Kształtem jest miłości.”

   Szukałbym więc w  Platońskim zestawieniu dobra, prawdy, i piękna. Jest bowiem jakaś prawda w połączeniu dobra i piękna. Jak to się ma do mojej rzeźby, tego nie wiem – po omacku szukam odpowiedzi na te odwieczne pytania, widząc siebie zaledwie u podnóża  syzyfowej góry, mając świadomość, że te pytania, ilekroć znajdę  odpowiedź podobną do szczytu góry, niczym kamienie staczać się będą, czekając znów u jej  zbocza, czekając na nowy trud.   

 

(…)

 

   Patrząc na historię, widzę dzieje przemijania i zastępowanie starego nowym. Przemijają ludzie, przychodzą nowi, przemijają cywilizacje, zastępowane nowymi, silniejszymi, przemijają bogowie z ich religiami. Czas płynie jak woda, obracając w proch to, co nietrwałe, pozostają relikty przeszłości, ślady minionych kultur – obiekty i słowa trwalsze niż kamień. Patrzę z respektem na kolumnę ze skały, na ten ślad moich „zapasów”. Widziała ona tyle epok przede mną, czy zobaczy następne? Czy ten ślad ludzkiej myśli zaklęty w kamieniu odczyta człowiek przyszłości, czy przeniesie w przyszłość wartości trwalsze niż ona sama?

  1. pl
  2. en

Łukasz Krupski

-

Rzeźba